Historia Szkoły
Początki Poraja sięgają pierwszej połowy XIX wieku. Miejscowość wtedy administracyjnie przynależała przynależała do Królestwa Polskiego, tworzącego zabór rosyjski. Po odzyskaniu niepodległości w 1918r tereny obecnego Poraja weszły w skład województwa kieleckiego. W czasie II wojny światowej Poraj został wcielony do Rzeszy Niemieckiej. Miejscowość należała wówczas do powiatu zawierciańskiego i wraz z nim i innymi terenami, na podstawie dekretu Hitlera z 8 października 1939r. została włączona do Rzeszy jako tzw. ”tereny wschodnie”. Wyzwolenie miejscowości nadeszło dnia 18.I.1945r. Po wojnie władze komunistyczne dokonały nowego podziału administracyjnego, zrywając z historycznymi związkami ziem. Według tego nowego podziału, Poraj znalazł się w województwie zagłębiowsko-śląskim (Katowickim). Ten stan administracyjny przetrwał do 1975r., kiedy to utworzono województwo częstochowskie, w skład którego wszedł także Poraj. Obecnie miejscowość przynależy do powiatu myszkowskiego w województwie śląskim.
Na tle tak ważnych dla Polski wydarzeń historycznych rysowały się początki szkolnictwa w Poraju. Pierwsza szkoła w tej miejscowości, jak podają zachowane z tych lat zapiski kronikarskie, powstała już 1 905r. staraniem Polskiej Macierzy Szkolnej. Jest to tym donioślejszy fakt, iż Rzeczpospolita w owym czasie podzielona była między trzech zaborców, którzy nie dbali o edukacje polskich dzieci. Kierownikiem tej szkoły został W.Michalski. Nauka prowadzona była dorywczo w domach prywatnych, z powodu braku funduszy jak i opału.
Kolejną prośbę utworzenia szkoły w Poraju podjęła firma „B.Hantke”, która w okolicach Poraja otworzyła swoje kopalnie rudy żelaza. Ta spółka kopalniana Modrzejów-Hantke w 1918r. zorganizowała pierwszą stała szkołę cztero-oddziałową, która popularnie nazywana była „szkołą kopalnianą”. Lekcje prowadzone były w prywatnym budynku Piotra Rosikonia przy ulicy 3-Maja. Był to drewniany budynek o jednej izbie lekcyjnej. Kierownikeim tej szkoły został Julian Daszel, a nauczycielką była Kazimiera Widera. Po zmianie kierownika funkcję te objął Franciszek Langier. W tym czasie do szkoły uczęszczało około 40 dzieci.
Następny etap tworzenia się szkolnictwa w Poraju dotyczy roku 1922r., kiedy to 8 stycznia staraniem zarządu gminnego w Poraju z sekretarzem J.Pyszkowskiego i wójtem M.Rosikoń, oraz staraniem inspektora szkolnego Józefa Grabowskiego otwarto siedmio-klasową Publiczną Szkołę Powszechną. Na kierownika tej szkoły powołano Leona Przybytniewskiego. Równocześnie jako nauczycielka została zatrudniona Józefa Stetkiewicz, żona naczelnika poczty. Zajęcia szkolne nadal jednak odbywały się w prywatnym budynku Pawła Ordona. Aktu poświęcenia tej szkoły dokonała tego samego dnia 8 stycznia 1922r. ksiądz Józef Jachniewicz, proboszcz miejscowej parafii w Choroniu. Ceremonia ta miała bardzo uroczysty charakter. Ksiądz Jachniewicz i zaproszony inspektor szkół ludowych na starostwo będzińskie, J.Grabowski wygłosili okolicznościowe mowy. Dzieci, które uczęszczały do dawnej szkoły odśpiewały „Rotę”. Dnia 11. września 1922r. nastąpiło uroczyste rozpoczęcie roku szkolnego 1922-23, nabożeństwo z udziałem kierownika szkoły, grona pedagogicznego, rodziców, dzieci i zaproszonych gości. Naukę w nowej szkole rozpoczęło około 142 dzieci.
W dniu 18. lutego 1923r. kierownik Przybytniewski został przeniesiony do Kuźnicy Dużej, a na jego miejsce na kierownika szkoły w Poraju mianowano Jana Wyląga, który na tym stanowisku pracował nieprzerwanie 40 lat tj. do 1964r. kiedy to przeszedł na emeryturę. W tym dniu przybył też trzy nowe nauczycielki tj. Maria Kosmala, Maria Ryszanek oraz Helena Wosińska. Nauka przebiegała bez zakłóceń, ale ponieważ liczba uczniów stale rosła, stary budynek stał się za ciasny i dlatego w 1932r. szkołę przeniesiono do nowego budynku Podsiadlika naprzeciw remizy. Były tam cztery sale lekcyjne, pomieszczenia na kancelarię kierownika, pomoce naukowe i izbę harcerską. Prócz tego w 1938r. wynajęto budynek rejenta Jasieńskiego, zostawiając jedną izbę lekcyjną u Podsiadlika.
Pierwszy projekt budowy budynku szkoły powstał już 2. stycznia 1938r. Na ten cel część mieszkańców Poraja opodatkowała się. Za zgromadzone fundusze zakupiono i przywieziono część materiału budowlanego, oraz przywieziono i zlasowano wapno. Budynek szkoły miał być usytuowany na ogrodnikiem (obecnie Rasałą). Budowa jednak nie doszła do skutku z powodu wybuchu II wojny światowej. Materiał budowlany, który został zgromadzony, okupanci zużyli do własnych potrzeb. Mimo zaistniałych trudnych czasów wojennych, nie zaprzestano jednak nauczania młodzieży i dzieci. Nauka w szkole w Poraju była prowadzona do 20.lipca 1940r. Następnie okupanci wyraził zgodę na wszczęcie zajęć 2. maja 1942r., ale tylko dla pierwszych czterech roczników. W okresie letnim dzieci były wykorzystywane do zbierania w okolicznych lasach jagód, malin, borówek i grzybów dla Niemców. W owych czasach zatrudnionych w szkole w Poraju było tylko dwoje nauczycieli, a mianowicie: Jan Wyląg jako kierownik szkoły i jako nauczycielka Helena Wosińska.
W czasie okupacji w Poraju, tak jak na całym obszarze włączonym do Rzeszy, obowiązywał przepis według którego dzieci kończące 14 lat musiały pracować. Dalsza legalna nauka dla tych dzieci była więc wykluczona. Dlatego prowadzono dla nich tajne nauczanie. Nauczycielami byli Jan Wyląg, Halina Wasińska, Janina i Leon Ordonowie. W czasie okupacji zginął nauczyciel nauczyciel porajskiej szkoły Jan Frazan, który był oficerem rezerwy. W czasie działań wojennych 1939r. został wzięty do niewoli i przebywał na terenie Niemiec w obozie jenieckim, gdzie zmarł. Wielu innych byłych uczniów szkoły w Poraju w czasie okupacji było czynnie zaangażowanych w walce przeciw okupantów hitlerowskiemu.
Po zakończeniu wojny w dniu 3. lutego 1945r. została zwołana pierwsza konferencja nauczycieli pod przewodnictwem Jana Wyląga, a od 5.lutego rozpoczęto już normalne zajęcia lekcyjne. W dniu 27.października 1947r. został powołany nowy komunikat budowy szkoły. Podjęto decyzję o usytuowaniu budynku na działce Ignacego Rosikonia, którą to działkę nabyto drogą wymiany. Budowa szkoły trwała 4 lata. Przewodniczącym komunikatu był Stefan Walny. Budynek ostatecznie wykończono i oddano do użytku 22.lipca 1951r. Kierownikiem pozostał J.Wyląg. W 1964r. na nowego kierownika szkoły w Poraju został wyznaczony Leon Ordon. W roku 1965r. do szkoły uczęszczało ok. 700uczniów, pracowało 25 nauczycieli i było 17 klas. Zajęcia lekcyjne w tym budynku są prowadzone nieprzerwanie do czasów obecnych.
Data 20. października 1988r. to dla społeczności Poraja historyczna data. W tym bowiem dniu nadano miejscowej szkole imię kpt. Leonida Teligi.

Nasz patron kpt. Leonid Teliga
Leonid Teliga urodził się 28 maja 1917 roku w Wiaźmie. Młodość spędził
w Grodzisku Mazowieckim gdzie ukończył szkołę średnią. Zamiłowanie
do żeglarstwa zaprowadziło Leonida Teligę do Gdyni i Jastarni gdzie otrzymał
patent jachtowego sternika morskiego. Wybuch II wojny światowej kieruje świeżo
upieczonego żeglarza na wojenną tułaczkę. W randze podporucznika piechoty,
uczestniczy w walkach pod Tomaszowem Mazowieckim. Tam zostaje ranny,
przedziera się na wschód i nad Morzem Czarnym kończy roczną szkołę szyprów,
po której pływa jako rybak. W roku 1942 wstępuje do armii polskiej i wkrótce
dowodzi kompanią piechoty, na Bliskim Wschodzie. Posiadając stopień
oficerski i podstawy nawigacji, zostaje skierowany na przeszkolenie do Kanady,
po którym walczy jako lotnik w Dywizjonie 300 im. Ziemi Mazowieckiej. Po zakończeniu wojny Teliga podejmuje studia językowe i ekonomiczne po ukończeniu których powraca do kraju. Pracuje jako dziennikarz i tłumacz literatury angielskiej i rosyjskiej. Bierze udział w działalności rozjemczej ONZ w Korei i Laosie a następnie pracuje jako korespondent PAP w Rzymie.
W wolnych od pracy chwilach Teliga żeglował i szkolił młodych żeglarzy morskich. Poza tym zbierał grosz do grosza, aby po latach pracy i wyrzeczeń osobistych urzeczywistnić zamiar wyruszenia w wielki rejs dookoła świata. Do realizacji tych zamierzeń niezbędny był jacht.
Leonid Teliga przez dziesięć lat gromadził środki i fundusze na zrealizowanie swoich planów. Wytrwałą i ciężką pracą osiagnął zamierzony cel i latem 1965 roku rozpoczął budowę jachtu OPTY. Jacht zaprojektowany został przez inż. Leona Tumiłowicza, a zbudowany przez grupę szkutników, której przewodził Maciej Dowhyluk. Pomimo piętrzących się trudności budowę udało się zakończyć przed końcem 1966 roku. Morski jacht OPTY ( skrót od optymista) to jednostka typu jol o długości 9,85 m, szerokości 2,75 m, zanurzeniu 1,65 m, i wyporności 5 ton. Ożaglowanie to 43m2 na które składało się trzy komplety nowych żagli: targelowy, bawełniany zwykły, sztormowy, genua, spinaker, dwa motyle na pasaty oraz apsel. Maszty i bom Opty były klejone z sosny a okucia i stalówki, wykonane z nierdzewnej stali. Jacht zaprzęgnięty został w silnik o mocy 5 KM z prądnica 100 watową. Leonida Teligi nie było stać na kosztowną elektronikę jachtową i tak Opty wyposażono w podstawowy sprzęt nawigacyjny niezbędny w oceanicznej żegludze a
Jacht Kapitana Leonida Teligi gotowy był do podróży. Ponieważ zbliżał się grudzień 1966 roku a na Morzu Północnym szalały zimowe sztormy , kapitan podjął decyzję o przetransportowaniu jachtu Opty drogą morską na jednym z polskich statków .Portem docelowym tak nietypowego transportu była Casablanka w Maroko. Opty został załadowany na m.s. "Słupsk" z Polskich Lini Oceanicznych i nocą 8 grudnia opuścił Gdynię. Po ciężkiej podróży która odbywała się w sztormowych warunkach Morza Północnego m.s. "Słupsk" dotarł do Casablanki , portu który był początkiem wielkiej wyprawy samotnego żeglarza. Casablankę opuścił Teliga 25 stycznia 1967 roku i skierował się w stronę Wysp Kanaryjskich do Las Palmas. Odcinek ten był testem w którym kapitan Teliga sprawdzał jacht i samego siebie. Podczas owego testu wyszły na jaw tkwiące w jachcie usterki między innymi przeciekająca nadbudówka a i w organizmie kapitana odezwały się dolegliwości reumatyczne i lumbago których nabawił się pracując w azjatyckiej dżungli. Po przybyciu do Las Palmas, Teliga usuwał wszystkie usterki które wyszły podczas tego rejsu. Poświęcił na to 35 dni. Czas ten wykorzystał na usuwanie powstałych usterek i na przygotowaniach do etapu liczącego 2764 mil morskich Pokonawszy Atlantyk Teliga wpisał się do historii jako pierwszy Polak który samotnie i pod Polską banderą dopłynał na drugą półkulę. Na Barbados Teliga dotarł 16 kwietnia 1967 roku. Krążył pomiędzy malowniczymi wyspami Saint Lucja, Martyniką, Saint Vincent, Grenadą, aby 1 lipca dotrzeć na redę portu Cristobal u ujścia do Kanału Panamskiego. Jedenaście dni trwały starania Teligi o pozwolenie przepłynięcia na drugą stronę kanału. Z niewyjaśnionych powodów władze amerykańskie nie wyrażały zgody. Sytuacja ta stawała się być skandaliczna. Dopiero interwencja światowej prasy i Ambasady Polskiej w Waszyngtonie odniosły pozytywny skutek. 12 lipca Opty przybija do nabrzeża Canal Yacht Club w Cristobalu. Teliga przeprawia się przez kanał i dociera do portu Baldowany u wejścia do Pacyfiku. 27 sierpnia rozpoczyna żeglugę po Oceanie Spokojnym a celem są wyspy Galapagos. Podróż upływa spokojnie i 20 września osiąga cel. Spędza tam przeszło miesiąc żeglując i zwiedzając wulkaniczne wyspy tego archipelagu. 28 października kontynuuje swoją podróż i wyrusz a na Markizy kierując się na wyspę Nuku Hiva. Przy sprzyjających warunkach niesiony lekkimi pasatami przebył tę drogę wciągu 33 dni. Markizy zachwyciły Teligę i spędził na nich ponad dwa miesiące. Spotykał się z miejscową ludnością i zamieszkałymi tam Polakami. Po raz kolejny liczył na otrzymanie wizy. Teliga chciałby na trasie jego wyprawy znalazła się Australia, gdyż pragną odwiedzić rodzinę która zamieszkiwała ten kraj. Zbliżał się sezon tajfunów, który trwa mniej więcej cztery miesiące. Kapitan podjął decyzję, że ten niebezpieczny okres przeczeka na Thaiti i 21 opuścił Markizy. Podczas tego przejścia w nocy z 29 na 30 grudnia Opty wpłynął na pływający po oceanie pień. W wyniku tej kolizji zostało uszkodzone poszycie jachtu i wymagało to poważniejszego remontu. Pomimo defektu i bardzo trudnych warunków pogodowych Teliga dotarł do portu Pepete na Thaiti, gdzie spędził przeszło cztery miesiące. Było to spowodowane po części sezonem tajfunów a po części długą kolejką do stoczni. Jacht wymagał wyslipowania i wymiany części poszycia. Po zakończeniu remontu i z nowym zaświadczeniem o zdolności do żeglugi Opty był gotowy do dalszego etapu. Ponieważ Teliga nadal nie otrzymał żadnej wiadomości dotyczącej otrzymania wizy postanowił, iż o dalszej trasie rejsu zadecyduje na FidĽi. Po drodze jednak odwiedził wyspę Bora Bora odwiedzając grób Alaina Gerbaulta. Do portu Suva na wyspie Viti Levu w archipelagu FidĽi Opty wpłynął 4 czerwca 1968 roku. Tam Teliga otrzymał wiadomość, iż władze Australii godziły się na zawinięcie Opty do portu w Australii tylko "na rozsądny okres dla dokonania napraw i pobrania zaopatrzenia" Teliga był rozczarowany liczył na wizę wjazdową, więc postanowił że nie skorzysta z tego dobrodziejstwa. Postanowił płynąć prosto do Casablanki na trasę liczącą 15 500 mil. Opty wyruszył z Suva 29 lipca. Dla kapitana Teligi rozpoczął się najtrudniejszy okres wyprawy. Opty minął Nowe Hybrydy i zbliżał się do Nowej Gwinei. 13sierpnia nieoczekiwany szkwał zmusił Teligę do opuszczenia jednego z dwóch bliźniaczych foków podnoszonych na sztagach i trzymanych w bok spinakerbomami. Wtedy to bom spinakera uderzył kapitana w podbrzusze. Na następny dzień po tym wydarzeniu Teligę ogarnęła gorączka i jego samopoczucie gwałtownie się pogorszyło. 14 sierpnia zobaczył latarnie Hood co było sygnałem zbliżenia się do wejścia do Cieśniny Torresa. Cieśnina ta dała się we znaki kapitanowi Opty. Przeżył trzy dramatyczne momenty. Pierwszy, gdy zgubił się u wejścia do Cieśniny Torresa. Drugi, gdy żeglował kursem, co prawda równoległym do prawidłowego, ale nie tym co należało i mogło się to skończyć wejściem na rafy. Gdy się zorientował o swoim błędzie, natychmiast rzucił kotwicę przy pierwszej lepszej wyspie. Był osłabiony i wtedy to o mały włos nie wyleciał podczas kotwiczenia za burtę. Jeszcze parę dni poświęcił na przejście przez cieśninę. Potem Opty znalazł się na Morzu Arafura a następnie przepłynął przez Morze Timorskie. Za tymi morzami otwierał się Ocean Indyjski. Telidze dopisywały wiatry i żegluga przez Ocean Indyjski przebiegła spokojnie i szybko. Trudności pojawiły się ponownie przy Przylądku Dobrej Nadziei. Trzy razy sztormy odrzucały Opty z powrotem na Ocean Indyjski. Dopiero czwarte podejście zakończyło się sukcesem i Teliga przedarł się na Atlantyk. Stan zdrowia Teligi pogarszał się. Nękany bólami i osłabiony z trudem pokonywał kolejne mile. 31 grudnia w Sylwestra gdy Teliga chciał powitać Nowy Rok 1969, niespodziewanie zaskoczyła go trąba powietrzna i podczas tego spotkania Opty stracił bezanmaszt. 9 stycznia 1969 roku Opty wpłynął do Dakartu. Nie był to jeszcze koniec wyprawy. 5 kwietnia 1969 roku w drodze z Dakartu do Las Palmas Teliga przeciął kurs którym zdążał w marcu 1967 roku z Las Palmas do Barbados . W tym więc dniu dokonany został pierwszy w historii samotny rejs Polaka dookoła świata trwający dwa lata 13 dni, 21 godzin i 35 minut.
Jeszcze 11 dni trwała żegluga do Las Palmas i prawie 9 dni do Casablanki, dokąd Opty zawinął 29 kwietnia 1969 roku. W kraju na wieść o osiągniętym sukcesie szykowano się do hucznego powitania samotnika. Przewidywano powitanie Opty wraz z jego dzielnym kapitanem na pełnym morzu w okolicy Helu. Do Gdyni miał mu towarzyszyć korowód okrętów, jachtów i statków. W daleko posuniętych przygotowaniach przeszkodziła wiadomość o konieczności przeprowadzenia nagłej operacji. W tej sytuacji powitanie odbyło się na lotnisku w Warszawie skąd Leonida Teligę przewieziono wprost do szpitala gdzie został poddany operacji nowotworu. Za swój wyczyn kapitan został odznaczony Krzyżem Komandorskim Odrodzenia Polski, nagrodą ministra spraw zagranicznych za wyczyn sportowy, który w 1969 roku najbardziej rozsławił Polskę w świecie. Otrzymał jeszcze wiele innych odznaczeń i nagród a także Polskiego Fiata. Ale najcenniejszą nagrodą było zdobyte uznanie i szacunek rodaków. Kapitan Leonid Teliga zmarł w dniu 21 maja 1970 roku
Hymn Szkoły
„W KOŁYSCE FAL”
muzyka : Wojciech KACPERSKI
słowa : Leon SĘK
Czasem się morze gniewa i złości,
lecz częściej uśmiech promienny śle:
po takim morzu żegluje Opty
w Pana Teligi samotny rejs.
W różnych formacjach walczył Kapitan,
a teraz walczy w formacji wód:
dokoła świata płynie Teliga,
a skrzydła wiatru niosą Go wprzód.
W kołysce fal budzi się Opty
wędrując za najdalszą dal:
przemierza świat,mijając porty,
by usnąć znów w kołysce fal...
W kołysce fal za horyzonty
nocą i dniem niesie Go wiatr:
Kapitan chce pobić rekordy
- i pobił je przez cały płynąc świat!
I pobił rekord - najszybciej w dziejach
samotnym rejsem opłynął świat:
lecz choć już dawno wśród nas Go nie ma,
to pamięć o nim wciąż będzie trwać.
A gdy będziecie w Muzeum Morskim
- pamięć Teligi odżyje w was:
bo tutaj właśnie cumuje Opty
- jacht, którym kiedyś opłynął świat.
W kołysce fal . . .